Boję się snu
Brak mi Twojego oddechu
we śnie. Brak ciała, aby przynosiło
uśmierzenie ranom,
których tak wstyd.
To nie jest właściwa wędrówka.
Zmęczone są stopy lunatyka.
Tego wieczoru, gdy po skórze przemknie
pierwsza cnotliwa łza,
muśnięcia rozkwitających palców
nakreślą drogę do raju,
a czułość odmieni przez Twe imię -
przyśnisz się roznegliżowanemu sercu,
podarujesz myśl
tak podobną do mojej.
Złoży skrzydła
ostatni z tutejszych archaniołów,
Bóg obejrzy się za siebie.
Od bardzo dawna miłuję Cię
na złość gwiazdom, które upodobały sobie
Twój dom. Kocham należycie,
na wszelki wypadek,
gdybyś pewnego razu wykreślił mnie
ze swego notatnika.
Od paru dni słyszę, jak jesteś tam,
po drugiej stronie świata.
Boję się snu, który znów zadedykuje
lodowata, ironiczna noc.
Dodaj komentarz