Dalekosiężne sny
Twoje dalekosiężne sny kończą się
u progu piekła.
Pobliskie istnienie
czyni ten raj przystępnym
i podniosłym.
Usiłuję dostrzec Cię u podnóża
mojej góry lodowej, u wstępu
do naiwnej opowieści
o przyszłości.
Pragnę ostrzec Cię
przed moim cieniem, przeklętym
przez światło.
Z roku na rok
jestem coraz bliżej wspomnień.
Z miesiąca na miesiąc przedostaję się
poza granice jutra.
Z tygodnia na tydzień lubię
Twoje myśli jeszcze bardziej...
Cóż na to bezpańskie dni?
Dlaczego wciąż walczę z tym,
co do bólu oczywiste?
Nie wiem, jak zacząć tę balladę -
utkaną z ciężarnych chmur,
wzniesioną jak mur
dzielący lęk od krzyku.
A więc idę dalej.
Idę ku ciszy,
w której pogrzebię melancholię.
Zrozumiem ciężar Twojego serca,
zmartwychwstałego wczoraj
na zbyt niepewnym gruncie.
Dodaj komentarz