Gorzkie powitanie
Zniszczyłam ten zardzewiały paragraf,
przedostatni w sezonie.
Zaprzepaściłam wolność - nie sposób się skupić.
Jestem pożywieniem
dla Twoich pragnień - bolączką,
za jej plecami ukrywa się Bóg.
Nie potrafię żyć tak,
żeby ten bezlitosny padół
przeistoczył się w opowieść
o miłości.
Czasem staję się podrygiem litości -
epitafium dla nałogowych złudzeń,
pomiętych dłoni.
Próbuję rozwiązać ten bolesny supeł
na linii życia. Może powrócisz,
zanim odkryję w sobie żywego człowieka?
Odnajdziesz dość słów,
żeby postradać zmysły, odkryć to,
co od lat czeka na powrót nocy?
Powracam, lecz wiem: od dawna
brama jest zamknięta, a łzy - zielone
i podatne na ciszę.
Kwadrans po piątej rano
budzisz się w cudzych wspomnieniach -
okryty chwałą, dla jakiej śnię
tutejszy wiek, upadłą epokę.
Odnalazłam w sobie jedność,
wartą pierwszego, gorzkiego powitania.
Dodaj komentarz