Granice łez
Samotność przypomina ciszę,
której nie sposób uśmierzyć krzykiem.
Odległość sumień sprawia,
że ból staje się wycieczką w nieznane.
Moje ramiona podają Ci
wskrzeszoną przyszłość - poczętą
zbyt rozlegle, na złość jutrzence,
wbrew wolnej woli.
Nie mogę karmić Cię samymi snami -
przypatrz się czasem odbiciu
serca w lustrze.
Nie stworzę raju - pozostaną
chmury, jak zwykle zbyt ciężarne,
by obrócić się wniwecz.
Objawiam Ci się niby wstyd,
do jakiego nie umiem się przyznać.
Wybudzona z życia koszmarem,
zrodzona z pustki,
jakiej nikt się nie spodziewa, dbam
o regularnie bicie serca,
o uspokajający oddech.
Odchodzę na drugą stronę nieba -
nie znajdzie mnie tam Twoja trwoga.
Odradzam się z nostalgii, przeobrażam
w bezczas, aby smutek stał się
fundamentem dla nadziei.
Odchodzę, abyś zrozumiał,
że nawet łzy mają swoje granice.
Dodaj komentarz