Hołd nadziei
Czy jesteś snem, którego dotąd nie znałam?
Czy przypominasz tęsknotę,
narodzoną zbyt wcześnie?
Szłam poprzez nieznane stulecia,
wiatr sprzyjał myślom.
Wychodziłam naprzeciw prawdzie –
służyły mi niebiosa,
ziemia oddawała hołd nadziei.
Rozpościeram czas,
próbuję przekonać ptaki do odlotu.
Kochałam się w czarnych kwiatach
samotności, życie szukało siebie
w pękniętym lustrze.
Dziwne były te łzy – podatne na zranienia.
I choć wiem, że jutro nie powróci,
chaos stanie się przypowieścią,
odpowiedzi umilkną w połowie pytania.
Od zawsze wierzyłam w przeszłość.
Rozgościłam się na granicy
pokuty i przeznaczenia.
Nie mogę iść, powietrze jest
zbyt czyste. Pokorny mój dom,
bezdomny poranek.
Czy staniesz się muzyką, gdy nieopodal
zabrzmi ballada?
Sprzedał mnie niechętny los,
modlitwa przysiadła na wargach.
Dodaj komentarz