Nadzieja za zło
Nie znam tej ciszy. Nie rozumiem myśli,
poszukujących odrobiny uwagi.
Może jesteś spełnieniem,
dla jakiego oddalam się za granice
człowieczeństwa?
A może faktem dokonanym,
któremu wręczam każdego poranka
choć jedną łzę?
Czuję na skórze obecność lęku.
Doświadczam jedności
z czasem,
który – jak zawsze – zbytnio się spieszy.
Zatrzaskuję powiekę,
uwalniam serce,
zbyt długo więzione
w ciemnościach. Zbliża się zmierzch,
ktoś pobliski rewanżuje się nadzieją za zło.
Uwalnia się ze mnie ptak, przynosi niebo,
oswaja z przeszłością.
Iskierka osiadła na rzęsie, kropla
żłobi skałę sumienia. Może jestem
zbyt niepokorna, aby odwdzięczyć się pychą?
Może w środku tkwi ocean,
dla jakiego kocham się w tęsknocie?
Przybliżam się do światła, do cienia,
rozpostartego w mojej głowie.
To tylko prawda, nic więcej, nic ponadto.
Dodaj komentarz