Nic ważnego
Rodzi się czas. Bez krzyku, bez bólu.
Zmartwychwstaje, choć leniwe proroctwa
zwiastowały inne ścieżki.
Brzmi odmienna pora –
skazana na przyszłość,
podporządkowana prawdzie.
Odradza się we mnie niepokój,
ściana, której nie sposób zburzyć.
Poranek rozkochuje we mnie gwiazdę –
potrzebną, aby życie zaczęło
należeć również do mnie.
Gdzieś w okolicy mostka czuję
subtelną obecność zła.
Może to Ty uczynisz ten świat
wartym zaciekawienia? Rośnie we mnie
pustka – dbam, żeby była stale obecna.
Być może to wszechświat
w Twoich ramionach przyczynia się
do nawrotu przeszłości?
Nie jestem łzą, błagającą
o krztynę szczęścia.
Nie stanowię pokuty, którą mogłabym sycić
zetlałym sumieniem.
Może to Bóg, może grzech
czyni mnie doskonalszą?
Opada powieka, usta rozwierają się
w kradzionym uśmiechu.
To tylko nowy rozdział, nic ważnego.
Dodaj komentarz