Od samego środka
Moja prostolinijna miłości, która nie znasz
własnego początku i zakończenia!
Samotności, dostrzegająca ścieżki,
jakimi podążają nieśmiertelni!
Składam dziś moje sterane serce do modlitwy,
szeptanej własnymi słowami.
Tego poranka nie wątpię
w przyszłość – czuję, że istnieje,
choć niewielu o niej wie.
Darzę dotykiem Twoje serce – bije tak chciwie,
choć na przekór złu tego świata.
Choć paranoja ogarnia pierzchające ślady,
bronię się przed łzami,
które nie przynoszą niczego nowego.
Odnajdź cień pocałunku
w lewym kąciku ust – niech jego ciepło
ujarzmi nieurodzaj. Zrozumiem, jeśli zaśniesz
w połowie myśli –
to tak, jakby ktoś pozbawił Cię
zbyt leciwej tęsknoty.
Odurzona cieniem, pragnę odrobiny
zwycięstwa – niech w okolicy mostka
zakiełkuje nadzieja, odrodzi się północ.
Podzielona na rozdziały,
zaczynam się od samego środka.
Dodaj komentarz