Odbiorca snów
Jesteś odbiorcą moich snów.
Przekleństwem, z którym się nie liczę.
Biorę w garść zaciekłe serce –
dość litościwe, aby odnaleźć sens
ciągu dalszego.
Czyj smutek przywarł do mojego policzka?
Który z drogowskazów wyznaje,
że to jedyna droga na skróty?
Od kilku lat dokucza mi brak ciała.
Kłócę się z namiętnością, albowiem wiem,
że na nią nie zasługuję.
Przeszłość przynosi lepszą przyszłość –
okraszoną łzami, zmierzającą ku marzeniom.
Może jestem jutrem,
o jakie nie warto się kłócić?
Nie znam praw, jakimi rządzi się
tutejszy człowiek.
Zachłannie odprawiam
tabliczkę mnożenia – nie zgadzam się
na sens zbyt połowiczny, utkany
z resztek wczorajszego czasu.
Przeklęta przez własnego anioła,
powierzam się niespełnionym nocom.
Odkrywam nienazwane myśli,
rozpoznaję słowa, które mi się nie należą.
Pragnę podarować Ci gwiazdę,
odnalezioną w kajdanach czasu,
w pobliżu martwego, nieczynnego nieba.
Dodaj komentarz