Płoną wrzosowiska
Zanurzam się w niebie. Pogrążam
w niebiosach, które sobie niepokornie
przywłaszczyłam.
Nie wiem, którędy stąd
do zachodu słońca –
czy łzy wskażą odpowiednią drogę?
A może lęk stanie na baczność
i podpowie, czy zasnę, zanim wrócisz?
Estetyka snów przeraża mnie.
Nie rozumiem potęgi
zniszczonych miast, świata chylącego się
ku upadkowi.
Brakuje mi Twojej samotności.
Brakuje myśli, jakimi mnie syciłeś,
gdy czas spóźniał się na spotkanie.
Płoną wrzosowiska,
gdzie ostatnio widziano życie.
Czy nauczysz mnie szukać
po omacku straconych pragnień?
Gwiazdy, poczęte w tamtych chwilach,
stroszą kolce.
Łzy, podrzucone komuś innemu,
nie są tak przytulne, jak dawniej.
Inna jest przyszłość, całkiem odmienna tęsknota.
Dodaj komentarz