Przyszłość?
Ocieram powszednią łzę, nadaremno -
pada ulewny deszcz. Zatrzaskuję
powieki, widzę: świat nie rozumie
moich snów.
Własne życie nie pojmuje pragnień,
dla jakich mogłam zrywać
gwiazdy, pląsać z księżycem
do białego rana.
Wciąż pamiętam lata, kiedy słońce
wstawało wyłącznie dla mnie,
wskazując drogę
ku wysłuchanej wierze.
Mijają tysiąclecia, wszystko pozostaje
takie samo - wciąż słychać echo
kroków, przedzierające się
przez te niezapomniane ulice,
ciasne zakątki,
gdzie zostawiłam przyszłość.
Przyszłość? Jest jasnowidzem,
który przegląda się we własnych łzach.
Jestem więźniem tego świata.
Popielate są moje spojrzenia donikąd.
Tak bardzo chciałabym odejść
w nieznane, ale sen trzyma za rękę.
Dodaj komentarz