Pułapka na łzy
Przytłaczają mnie czcze pozory,
z jakimi obnosi się ciało.
Próbuję udźwignąć ciężar serca –
wiatr jest silniejszy.
Moje zmysły utraciły drogę
powrotną do domu, skrzydła – do bólu nieme –
rozpościerają się na złość urodzie.
Może wspomnienia pomogą mi
uwierzyć w szczęście?
Może bezczas – okropnie beznamiętny –
odrodzi się
niby pułapka dla łez?
Czekam na skraju bezradności,
u wrót historii.
Słowa, niedopasowane do ust,
lęgną się przeciwko harmonogramom.
Nie liczą się dni, kiedy godziny
były silniejsze od lęku.
Czy Twoja domniemana wieczność
opuści Cię, gdy zasną anioły?
A może podziękujesz Bogu, że Twoje życie
należy do kogoś jeszcze?
Na skraju przypadku czeka
ta sama rzeczywistość,
w którą tak zawzięcie wierzyłam.
Dodaj komentarz