Rzeczywistość jest pokutą
Zielonooki Bóg kiwa na mnie palcem.
Purpurowy horyzont za Nim sprzecza się
z nawrotem przyszłości.
Zarozumiała noc, co zalęgła się
w okolicy lewego kącika ust,
koliduje z grubsza z miałką pamięcią.
Przykrywam się Tobą niby znoszonym oddechem,
bezwartościowym czasem.
Nie chcę śnić nadaremno, bez ceregieli.
Nie liczę się z kłamstwem,
którym trąci Twoje spojrzenie.
Przyjdzie taki poranek, kiedy powitanie
będzie boleśniejsze od pożegnania.
Chcę namalować nieskazitelny sen –
wiem, że czułość wyznacza osobne granice.
Uskrzydlona, beznamiętnie podekscytowana,
nie mogę ułożyć siebie
w kolejności alfabetycznej.
Może to życie na pokaz czyni mnie pokorną?
Może to pomyłka sprawia,
że rzeczywistość jest pokutą, wyznaniem?
Dodaj komentarz