Skąd ten krzyż?
Nie wiem, gdzie znalazłam ten krzyż.
Jest przecież tak ciężki,
tak niewygodny.
Wraz z tym krzyżem moje serce
stawia kolejne kroki - objawia się
niby nicość, jakiej nie sposób obłaskawić
czy uśmierzyć.
Do moich nagich nadgarstków
łasi się pycha - zniweczona
wraz z nastaniem nocy, ukrzyżowana
wbrew woli ziemi.
Płynie we mnie trucizna, zadedykowana
z ochotą przez najwierniejsze gwiazdy.
Objawia się pokój, przyszłość
przypomina o kresie.
Uwięziona w skorupie własnej głowy,
odebrana brutalnie sercu Boga,
kołyszę się gdzieś u podnóża raju,
próbuję zapamiętać chwile,
kiedy zbieraliśmy łzy, kiedy wiatr
unosił myśli w dal.
Objaw mi się niby cień jutrzenki,
niby niewypowiedziane słowa, odległość,
której nie sposób zrozumieć.
Dodaj komentarz