Skrzep człowieczeństwa
Boli. Tak bardzo boli Twoje spojrzenie
prosto w czas.
Czy jestem życzeniem,
które składa się w razie pomyłki?
Czy stanowię ludzkość, omijającą
skrzep człowieczeństwa?
Ostatnie westchnienie dogania
rozpędzoną godzinę – czy to ciało,
dopasowujące się
do wychudzonych ramion?
Może przez przypadek wybrałam
nietutejszy sezon?
Dlaczego stereotyp toczy zawzięcie
zwichnięte serce? Nie moja wina,
że nie odnalazłam swojego nazwiska
w almanachu losu.
Przepraszam, zaspałam do życia.
Jestem zbyt zrozpaczona, żeby ukołysać
smutek, namalować raj.
Obiecuję, pewnego wiosennego wieczora
zbuduję mur – o wiele okazalszy
niż ściana z zeszłego życia.
Bóg wskrzesił mnie na próbę –
nic nie oczekuję od łez.
Wskrzeszę w sobie wieczną melancholię.
Dodaj komentarz