Śmiech staje się obcy
Nie spotkasz tutaj niewysłowionych słów.
Nie odnajdziesz światła - tylko tam
zwyciężają pierwotne cienie.
Nie widzę znamienia na policzku.
Nie czuję bólu, śmiech staje się obcy.
Tam, gdzie sny chodzą sypiać parami,
zostawiłam jutro. Po co usiłujesz
przeżyć tę melancholię po raz ostatni?
Może odblask na skórze
uczyni Cię pełnowartościowym?
Nie chcę krzyczeć pod prąd strachu.
Nie chcę kochać, aby słyszano o moich łzach.
Wciąż roztrząsam pytania, co wyrosły
ze mnie o tej samej porze.
Czy to, co pomiędzy, jest czułością,
tyle że zadedykowaną komuś jeszcze?
Bronię się przed Twoją chwałą -
dzisiejsze sny są za ciasne, aby je przymierzyć.
Odkąd miałam odwagę spojrzeć prosto
w serce, pokuta stała się sprzymierzeńcem.
Dodaj komentarz