Sprzedane niebo
Szerokokątna naiwność stoi w kolejce
z nowo poczętym światłem.
Subtelność przydrożnych znaków
chyli się ku upadkowi.
Przez grzbiet nocy przemyka
dreszcz gwiazd.
Ciało nie pasuje do sumienia,
sen koliduje z przyszłością - czy zmagania
z uległością wychodzą
na powitanie zmysłom?
Uwięziona we własnej wolności,
wynaturzona
jak przedwczesny wschód słońca -
zderzam się ze znamieniem
na śliskiej skórze czasu.
Rozpoznam Cię na przeklętym szlaku,
podam na tacy najświeższe kłamstwo.
Dłonie, poprzecierane
w paru miejscach,
bawią się łaskawie w dom,
na jaki nie zasłużyłam pomimo nieba,
które sprzedałam.
Dziś, kiedy nie ma już obietnic,
kiedy kłaniam się bez niepotrzebnych słów,
dogorywa we mnie zmierzch,
kończy się oddech -
kurtyna nie pozwoliła
odnaleźć się wspomnieniom.
Dodaj komentarz