Zapomniane ciało
Poukładana z porozrzucanych myśli.
Przeszyta na wskroś
przez własne serce. Kojarzę się
ze światłem, któremu nikt już nie ufa.
Przypominam niebo,
tak obce ramionom ziemi.
Osamotniony jest świt,
jeszcze gorszy moment, kiedy trzeba
nauczyć się nowych słów.
Nie wiem, czy to łzy płyną,
czy tęsknota wymyka się
z zardzewiałej klatki? Czy to subtelność
przecinka utwierdza w obietnicy,
że Bóg spojrzy to krzywego lustra?
Nie kochałam zbyt wyniośle,
zbyt poprawnie. Traciłam kontakt
z rzeczywistością,
przyszłość była zbyt daleka.
Nie chcę śnić o Tobie tak wybiórczo,
tak, żeby anioł padł
przede mną na kolana.
Toczą się słowa z rozpostartych ust.
Przymierzam ciało,
o którym ostatnio zapomniałam.
Dodaj komentarz