Która nie powróci
Przede mną zasłona, utkana
z bezimiennych, stwardniałych serc.
Za mną ściana, którą wzniosłam,
gdyż było konieczne.
Gdzie szukać drzwi, wiodących
pora granice nieba?
Gdzie wypatrywać okna, które wzniesie Cię
wysoko, ponad poszum ludzkich spraw?
Pozostała nostalgia za teraźniejszością,
która nie powróci.
Oczy są mokre
od przedwczorajszego deszczu.
Rozstaję się z drogą powrotną.
Stopy zapomniały, którędy
do minionych snów, zapomnianych łez.
Zbyt wiele kosztował uśmiech,
mocno znoszony, lekko powycierany -
otwierało się jutro,
niedalekie jak wieczność,
odległe jak samotność.
Serce wciąż czeka na rozstaju,
aż powrócę, z naręczem poranków,
które Ci dedykuję.
Pozostały godziny,
jakie nie odmieniają się przez minuty.
Mam tylko garść suchych dni,
odległych od źródła, bijącego ze snu.