Wstęp do cywilizacji
Wtulona w oddech czasu,
przegrana na wstępie do cywilizacji,
zdradzona przez miłość nie do pary –
kołyszę się pod stropem nieba,
u stóp ziemi, której przestało zależeć
na deszczu.
Zamknięta na cztery spusty,
rozkochana w prawdzie,
co nie należy do Ciebie – pragnę
sprawić przyjemność przeszłości,
zmęczonej pamięci.
Samotność, choć przygodna
i dobrowolna, usiłuje wykrzesać lęk,
przypadek – nie mam sił walczyć.
Czy jestem darem,
jakiego wyrzekają się nagie nadgarstki?
A może przypominam piekło,
w którym nie masz odwagi
się pogrążyć, zanurzyć?
Głaskam pod włos
wykradzione łzy –
to tylko nawrót zadośćuczynienia.
Maleńki jest wszechświat
pod Twoją powieką.
Jeszcze większy krajobraz, skrywający
w sobie niedopowiedzenie.
Owijam się Tobą niby dotykiem,
którego nie sposób odnaleźć,
poczuć gdzieś pod powierzchnią.